rubikon_przekroczony
Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:28, 17 Gru 2007 Temat postu: Dzień 1 - Gary Fulvi |
|
|
Od czterech dni padał rzęsisty deszcz. Tego wieczoru ludzie snuli się ulicami, jak zjawy. Szare niebo w połączeniu z brudem ulic nie zachęcało, by wychylić nos, choć na chwilę. Marzyło się o wyjeździe na Biegun Północny, tam przynajmniej nie ma tego odoru, jaki wydziela z siebie tłum bezmyślnych przechodniów, odoru marazmu i monotonii. Ktoś potknął się o krawężnik, komuś na głowę spadła lampa w stylu wiktoriańskim, widać, że władze miasta nie szczędziły na jego wizerunku. Czyjaś noga ugrzęzła w kanale ściekowym, gdzie podziała się kratka? Kobieta po czterdziestce siedziała na chodniku z szeroko rozłożonymi nogami i leżącymi obok niej torbami, z których wytaczały się jeszcze cytryny, najprawdopodobniej dla chorego synka, dlaczego upadła? Z pozoru seria niefortunnych zdarzeń, ale miała ona swój sens, nie wynikła ze zwykłego przypadku. Samochód pana X zaparkowany był przed jednym z miejscowych marketów. Kilka metrów dalej z kanału ściekowego wyszedł tajemniczy wysportowany człowiek w czarnym stroju i kominiarce. Zakradł się do samochodu pana X, by po minucie od niego odejść. Gdy usłyszał przechodniów zaczął biec, co sił. Ukrył się za jednym z budynków i obserwował samochód. Pan X do niego wsiadł. Był to niczym niewyróżniający się Ford Eskort. Wtedy typ w czerni nacisnął na pilot. Samochód pana X eksplodował. Drzwi samochodu uderzyły w jeden ze słupów z lampami, powalając go na bezbronnego przechodnia i gruchocząc mu kręgosłup. Kobietę z zakupami podmuch powalił na plecy. Jeden z będących w pobliżu mężczyzn dostał amoku i zaczął biec, co sił w nogach, nie zauważył braku kratki ściekowej, którą odsunął człowiek w czerni. Z pana X zostało jedynie zwęglone ciało, straż pożarna nie spieszyła się na miejsce. Tak oto zginął Gary Fulvi.
Post został pochwalony 2 razy
|
|